IGRZYSKA TEKSTÓW
[recenzja książki Antropolgia widowisk. Zagadnienia i wybór tekstów, oprac. A. Chałupnik, W. Dudzik, M. Kanabrodzki, L. Kolankiewicz, wstęp i red. L. Kolankiewicz, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego 2005]
1. Już sam tytuł intryguje. Dwa wyrazy: pierwszy – „antropologia” – jest grecki, drugi – „widowiska” – polski. Termin anthrōpológos pojawił się już u Arystotelesa, w Etyce nikomachejskiej (4.3.1225a5), a znaczył wówczas „plotkarz”, „obmowca”[1]. Czyli wedle Greków „antropolog” to ktoś, kto „mówił o człowieku”, choć niekoniecznie dobrze. Antropologia, jako odrębna dziedzina studiów nad człowiekiem i społeczeństwem, nie rozwinęła się jednak w czasach starożytnych. Grecy i Rzymianie myśleli wprawdzie często i twórczo o problemie tożsamości, własnej i innych, ale nigdy nie uznali tych refleksji za osobną dziedzinę nauki. Ta pojawiła się dopiero w wieku XVI, najpierw tylko w pismach medycznych, ale wkrótce wyrazem antropologia zaczęto określać różnorodne próby uchwycenia swoistości natury ludzkiej.
Polskie słowo „widowisko”, podobnie jak łacińskie spectaculum, a wcześniej greckie théa i théama, odnosi się do zdarzeń „widzianych” przez publiczność. „Widowisko” ma swoje źródła w czasowniku „widzieć”, tak jak spectaculum w spectare czy théa w theáomai – stąd też théatron, „miejsce do widzenia”, czyli „teatr”, ale też theōría, akt widzenia i zarazem uczestnictwo w świętym festiwalu. Ten ostatni termin dopiero za sprawą Platona zaczął określać intelektualną kontemplację filozofa, stąd dzisiejsza „teoria”. Najpełniejszy wymiar religijny widowisko uzyskało w starożytnych Indiach. Hindus, kiedy wybiera się do świątyni, nie mówi: „idę się pomodlić”, ale: „idę po darśan”. Darśan to „widzieć”, a właściwiej: „widzieć boga”. Hindus idzie do świątyni „zobaczyć boga”. Ale nie on inicjuje to zdarzenie, to bóg uobecnia się w swoim przedstawieniu, pozwala siebie ujrzeć. Poza tym „widzenie” jest dwustronne, bóg także ma oczy i patrzy. Istotą hinduskiej religijności jest „wymiana wizji” [2].
2. Grecy i Rzymianie byli mistrzami w sztuce spektaklu, ale o widowisku wyrażali się z pogardą. Arystoteles w Poetyce (6.1449b33) wyróżnił wprawdzie pośród części tragedii także spektakl (ópseōs kósmos, dosłownie: „piękno wyglądu”), lecz zaraz dodawał: „widowisko, chociaż ma niewątpliwą moc budzenia afektów, jest elementem najmniej artystycznym”. I dalej: „Fabuła dramatyczna powinna być bowiem tak ułożona, aby – nawet nie oglądając sztuki w teatrze – słuchacz odczuwał trwogę i litość”[3]. Niechęć do widowisk trwała również w czasach nowożytnych, szczególnie u filozofów. Hegel wieńczył wprawdzie swoje Wykłady o estetyce rozdziałem poświęconym „poezji dramatycznej”, ale też podkreślał: „O ile jednak mowa ma pozostać duchowym wyrazem ducha, to muzyka i taniec szkodzą tej sprawie”[4] (s. 1064).
Zmianę percepcji sprowokowała rewolucja performatywna najpierw w sztuce, a potem także w nauce. W latach 50. i 60. ubiegłego stulecia pojawili się artyści, którzy – być może wciąż odreagowując straszliwą wojnę – nadali nową rangę działaniu i cielesności. Malarz Jackson Pollock uprawiał action painting, kompozytor John Cage kazał pianiście siedzieć nieruchomo przed fortepianem przez ponad pięć minut, rzeźbiarz Allan Kaprow organizował happeningi, kulturę popularną zdominowali Beatlesi. Teatr odmienił Jerzy Grotowski, przywracając działającemu aktorowi centralne miejsce w przedstawieniu. Artystom sekundowali teoretycy. W połowie lat 70. w Stanach Zjednoczonych narodziła się nawet nowa dyscyplina akademicka, performance studies, a filolodzy klasyczni po raz pierwszy zaczęli interpretować zachowane teksty antycznych dramatów z perspektywy widowiska. W roku 1980 Wydział Dramatu Uniwersytetu Nowego Jorku oficjalnie przemianowany został na Performance Studies Department. W tym samym roku Jerzy Grotowski zakończył pokazywanie swego ostatniego przedstawienia teatralnego Apocalypsis cum figuris. Dwa lata wcześniej Grotowski zainicjował poszukiwania, które w roku 1997 zaowocować miały utworzeniem specjalnie dla niego Katedry Antropologii Teatralnej w prestiżowym Collège de France. Uczeń Grotowskiego, Eugenio Barba, w roku 1979 powołał do istnienia Międzynarodową Szkołę Antropologii Teatru. Grotowski skupił uwagę na źródłach rytuału, Barba porównywał praktyki współczesnych artystów, obaj dążyli do odkrycia fundamentów technik performatywnych. Nawiązaniem do tych prac jest Antropologia widowisk – projekt adresowany do teoretyków i akademików, w odróżnieniu od przedsięwzięć Grotowskiego czy Barby, akcentujących praktyczny wymiar swych poszukiwań.
3. Antropologia widowisk to oryginalna i odważna propozycja nowej dyscypliny naukowej. Wykracza poza teatr, bo sceną badań czyni całą kulturę, a celem badawczym – interpretację swoistych strategii symbolicznych człowieka. Podręcznik zawiera wybór tekstów, które tworzyć mają coś na kształt gramatyki antropologii widowisk. Wszystkie powstały w XX wieku, większość ma status klasyków. Program naukowy zawarty został w strukturze książki. Cytowane teksty pogrupowano w piętnaście rozdziałów, których tytuły wyznaczają główne kierunki badawcze nowej dyscypliny. Oto one: formy wzajemności, rytualizacja, zabawa, ceremoniały, zawody, ofiara, oczyszczenia, karnawały, akcja, gest, taniec, stygmatyzacja ciała, fetysz, lalka, maska, kostium, sobowtór – postać, metamorfozy „ja”. Na każdy rozdział przypada od czterech do sześciu tekstów.
Znamienny jest sposób uporządkowania tekstów w ramach rozdziału: kilkunastostronicowe fragmenty następują często nie w kolejności chronologicznej, ale tematycznej. Teksty toczą ze sobą nawzajem niezwykły dialog, jakby poza czasem i przestrzenią. Stawką w tym dyskursie są bowiem uniwersalia. Antropologia widowisk jest próbą stworzenia uniwersalnego modelu widowisk, którymi człowiek interpretuje i dramatyzuje swoje życie na co dzień. Teksty mają mówić same za siebie, mają się bronić same. Wszystkie wypowiedzi z okrutną premedytacją pozbawiono oryginalnych kontekstów, jakby je „odebrano” ich właścicielom. Oprócz suchych wzmianek edytorskich, nie ma w książce żadnej informacji na temat autora czy okoliczności powstania tekstu. Ten radykalny zabieg nadał czytaniu niezwykłą dynamikę. Fragmentu tekstów – wyrwane ze swych „naturalnych” środowisk, a do tego w większości przełożone na obcy im język polski – nadają sobie nawzajem nowe konteksty, modyfikują sensy. Dyskurs unicestwia niemal poszczególnych autorów, którzy – zgodnie ze złowieszczą zapowiedzią Foucaulta – sprowadzeni zostają do odnośników. Przywołanie nazwiska van Gennepa w tekście Turnera odnosi czytelnika jedynie do wcześniejszego tekstu, przypisanego van Gennepowi, nie do samego van Gennepa, bo on jest tu zupełnie nieistotny. Nie obchodzą nas jego poglądy, ale tekst oznaczony nazwiskiem „van Gennep” – dla łatwiejszego odszukania.
4. Każdy z piętnastu rozdziałów wieńczy wykaz zagadnień i spis lektur uzupełniających. Zagadnienia nie tylko celnie destylują z cytowanych tekstów główne tematy, ale też sugerują często porównanie z materiałem zawartym w innych rozdziałach. Choć tu akurat pojawia się pewien istotny problem. W przypisach redakcji znajdują się wprawdzie bardzo przydatne odniesienia do innych tekstów w zbiorze, ale książka nie posiada żadnego indeksu, ani osobowego, ani rzeczowego. Oto, co mi się przytrafiło podczas czytania. Pod koniec rozdziału XIV (Sobowtór – postać) natknąłem się na pierwsze zagadnienie, które brzmi: Freudowska interpretacja mitu o Edypie a Lacanowska interpretacja mitu o Narcyzie. O koncepcji Freuda wspomina Paweł Dybel w artykule zamieszczonym na początku rozdziału, ale pamiętałem, że mowa jest na ten temat gdzieś jeszcze w książce. Na pewno nie w zamieszczonym w rozdziale II tekście samego Freuda, bo ten omawia nerwice natręctw. Gdzie zatem? Zacząłem wertować książkę…a nie jest to zadanie proste, bo dzieło jest ogromne, składa się niemal z ośmiuset stron. Po kwadransie zrezygnowałem. Dlaczego właściwie nie zamieszczono indeksów? Podręcznik, który programowo deklaruje intertekstualność, poważnie utrudnia głębszy i bardziej złożony dyskurs pomiędzy tekstami.
Dużym walorem książki są natomiast bibliografie. Znacznie poszerzają problematykę rozdziałów, sugerując dalsze, samodzielne studia. Większość publikowanych fragmentów pochodzi z książek przetłumaczonych wcześniej na język polski w całości. Czytelnicy mają więc realną możliwość zgłębienia interesującej ich tematyki, pozycje te są bowiem stosunkowo łatwo dostępne. Antropologia widowisk jest więc równocześnie mapą drogową lektur w języku polskim. Dodać też trzeba, że trzynaście z sześćdziesięciu czterech opublikowanych w zbiorze tekstów przełożono specjalnie na potrzeby podręcznika – pośród nich legendarny tekst Clifforda Geertza o walkach kogutów na Bali czy równie sławny esej o „płci kulturowej” (gender) jako „widowisku” (performance) mało u nas znanej, a w świecie bardzo wpływowej Judith Butler.
5. Dobór materiału jest znakomity, to należy podkreślić! Podręcznik umożliwia wgląd w fundamentalne studia Maussa o darze, van Gennepa o obrzędach przejścia, Gadamera i Cailloisa o grze, Girarda o koźle ofiarnym, Grotowskiego o performerze, Bettelheima o ranach symbolicznych, Bubera o filozofii dialogu czy Bachtina o karnawale. Obok traktatów filozoficznych czy socjologicznych, pojawiają się rozprawy z psychologii, krytyki literackiej, historii, a nawet fragment dzienników wielkiego pisarza. Pomysł inauguracji wyboru sławnym tekstem Gombrowicza jest zresztą świetny. W kontekście programowego wstępu Leszka Kolankiewicza, redaktora tomu i ojca duchowego całego projektu, fragment Dziennika brzmi niemal jak manifest ideowy antropologii widowisk.
Poszczególne rozdziały, choć skomponowane w formie tematycznych monografii, nie stronią od prowokacji. Najwymowniejszym przykładem jest rozdział XII: rozpoczyna się tekstem teoretycznym o „człowieku teatralnym”, a po nim następują studia fetyszów, zwłok Mickiewicza, rytualnych lalek i na koniec amerykańskiej Barbie. Innym przykładem jest rozdział II. Zaczyna się od tekstu Lorenza o zwierzęcych rytuałach, a po nim czytamy kolejno: Freuda, van Gennepa i Turnera. W takich konfiguracjach wszystkie te teksty nabierają nowych, wcześniej rzadko uświadamianych znaczeń.
Pośród studiów uznanych powszechnie klasyków znaleźć też można znakomite i często przełomowe teksty autorów polskich. Poza wspomnianymi już Gombrowiczem i Grotowskim, autorami fascynujących prac zamieszczonych w podręczniku są: Hanna Baltyn, Hanna Dziechcińska, Maria Janion, Monika Sznajderman, Juliusz Chrościcki, Andrzej Falkiewicz, Henryk Jurkowski, Antoni Kępiński, Stanisław Rosiek, Florian Znaniecki. Paweł Dybel, w oczekiwaniu na polskie przekłady Lacana, mądrze i jasno przybliża trudne koncepcje wielkiego francuskiego psychoanalityka.
6. Antropologia widowisk to kompetentny zbiór tekstów źródłowych, które powinien znać nie tylko antropolog, ale też każdy, kto chce się czegoś dowiedzieć o samym sobie. Bogactwo poruszanych tematów i różnorodność punktów widzenia sprawiają, że podręcznik ten znajdzie się z pewnością na liście bestsellerów studentów uniwersytetów. Można mieć tylko nadzieję, że młodzi ludzie, zainspirowani klasykami, podejmą własne, równie owocne badania nad widowiskami. A na dowód, że wiele jest wciąż do zrobienia, niech posłużą dwa nowsze przykłady owocnego użycia antropologii do interpretacji bardzo odmiennych widowisk.
W latach 90. Elizabeth McAlister, Profesor Religii w Wesleyan University, zastosowała narzędzia antropologiczne do zbadania Rara, mało znanego widowiska ulicznego na Haiti. Szczególną uwagę uczona zwróciła na wyjątkową wulgarność śpiewów i tańców, wykonywanych przez kobiety podczas procesji. Strategie te okazały się podstawą postkolonialnej tożsamości. Sprośne aluzje i wyuzdane gesty miały powstrzymywać bogatych kolonizatorów przed udziałem w obrzędach. Haitański lud wykształcił zatem swoistą tożsamość performatywną, za pomocą procedur przypominających ajschrologiczne rytuały antycznych Greków! Rara zalicza się zwykle do obrzędów afro-kreolskiej religii wodu, mimo to lokalne dramatyzacje odtwarzają chrześcijańskie cykle świąteczne.
Drugi przykład. W ramach studiów nad teatrem antycznym ignoruje się zwykle okres hellenistyczny, a cudem ocalała twórczość Menandra traktowana bywa jako przykład apolitycznego eskapizmu i ucieczki w tematykę rodzinną. Susan Lape, Profesor Antyku na Uniwersytecie Kalifornijskim w Irvine, spojrzała na widowiska Menandra przez filtr antropologiczny i dzięki temu mogła zaproponować nowatorskie odczytanie prostych i, zdawałoby się, mało skomplikowanych komedii. Wnioski, do jakich doszła, najlepiej oddaje tytuł książki, w której niespełna dwa lata temu opublikowała wyniki swoich studiów: Reproducing Athens, Reprodukowanie Aten. W okresie dominacji macedońskiej – zdaniem Lape – Ateńczycy kultywowali demokrację i narodową tożsamość w teatrze. Sztuki Menandra stanowiły narzędzie politycznego oporu! Konwencje teatralne Komedii Nowej kształtowały się w opozycji do regulacji prawno-ideologicznych, narzucanych obywatelom Aten przez kolejnych tyranów i oligarchów. Najbardziej może szokującą dziś konwencją były zaręczyny poprzez zgwałcenie. Młody Ateńczyk, zwykle pijany, stosował przemoc najczęściej nocą, podczas świąt religijnych, ale gwałcił wyłącznie pełnoprawne Atenki. Zawsze też owocem gwałtu było dziecko – Ateny reprodukowały się poprzez gwałt! Przemoc pełniła istotną funkcję demokratyzującą: niwelowała różnice ekonomiczne. Gwałcone dziewczyny były zazwyczaj córkami zubożałych obywateli. Najpóźniej od czasów Demostenesa Ateńczyk mógł brać za żonę wyłącznie obywatelkę Aten (czyli córkę pełnoprawnych obywateli). Macedońscy władcy narzucili na małżeństwo kryterium ekonomiczne – wedle jednego ze źródeł wysokie minimum obywatelskie zredukowało populację Ateńczyków do dziewięciu tysięcy! Gwałt – mało popularny na co dzień, jak możemy sądzić po zachowanych źródłach – w teatrze „performował” tradycyjną tożsamość obywateli Aten.
Jak wynika z tych przykładów, metoda antropologiczna stanowi skuteczne i wciąż niezastąpione narzędzie badawcze. Szczególnym wyzwaniem dla antropologii widowisk, skupionej „na uwodzicielskim spektaklu porządku symbolicznego”, może się okazać nasza rodzima kultura, pełna ceremoniałów, karnawałów, ofiar, oczyszczeń i stygmatyzacji.
["Dialog" 5-6, 2006, s. 245-249]