TEATR W KAUNOS starożytna obrotówka
„Kaunijczycy zaś zdają mi się być autochtonami, sami jednak twierdzą, że pochodzą z Krety. Językiem zbliżają się do plemienia karyjskiego albo też Karowie do kaunijskiego (bo tego nie mogę dokładnie osądzić), zwyczaje jednak, które u nich panują, bardzo są odmienne od zwyczajów innych ludzi, więc i Karów; np. u nich uchodzi za coś najpiękniejszego, żeby wedle wieku i stopnia przyjaźni gromadnie schodzić się na pijatykę, tak mężczyźni, jak kobiety i dzieci. Pobudowali też sobie świątynie obcych bogów; ale później, gdy zmienili zdanie i spodobało im się czcić tylko ojczystych bogów, wszyscy Kaunijczycy w wieku popisowym przywdziali zbroje, bili włóczniami powietrze i tak szli aż do granic Kalyndy, wołając przy tym, że wypędzają obcych bogów”.
Tak o mieszkańcach Kaunos pisał w V wieku przed Chrystusem Herodot (cytat z pierwszej księgi „Dziejów” w przekładzie Seweryna Hammera). Grecki historyk był świadkiem szczególnie wiarygodnym, urodził się wszak w pobliskim Halikarnasie (czyli dzisiejszym Bodrum). Późniejsi autorzy przytaczali równie barwne szczegóły. Kaunijczycy mieli podobno „zielonkawą karnację”. Strabon opowiada w „Geografii”, że sławny hellenistyczny muzyk Stratonikos na widok „zielonotwarzych” osób snujących się po ulicach Kaunos ułożył wers: „Jak pokolenia liści, takie pokolenia ludzi”. Skargi mieszkańców, którzy poczuli się obrażeni, zbył zaś odpowiedzią: „Jakże mógłbym nazwać niezdrowym miasto, gdzie nawet zmarli chodzą po ulicach”. W latach czterdziestych XX wieku tureckim władzom udało się co prawda wyeliminować z tego rejonu epidemie malarii, ale walka z komarami wciąż trwa.
Portowe miasto Kaunos założone zostało nad Morzem Egejskim, naprzeciw Rodos, u ujścia rzeki Kalbis, oddzielającej starożytną Karię od Licji. Dzisiaj nikt tam już nie mieszka. Wspaniałe budowle popadły w ruinę. Może za sprawą klątwy. Parthenios, grecki nauczyciel Wergiliusza, twierdził, że miasto założył Kaunos (syn Miletosa, założyciela Miletu), który uciekł tu przed występną miłością swej bliźniaczej siostry, Byblis.
Turcy, na wszelki wypadek, osiedlili się po przeciwnej stronie rzeki, we wsi Dalyan, która w kilku ostatnich latach przemieniła się w ekskluzywne centrum turystyczne. Wszystko za sprawą morskich żółwi (caretta caretta). Samice tych zwierząt upodobały sobie bowiem pobliską plażę do składania jaj. Po burzliwych debatach turecki rząd uległ ekologom i ustanowił w regionie rezerwat. W praktyce oznaczało to zakaz budowania wielkich kompleksów hotelowych.
Miasteczko Dalyan, pomimo najazdu turystów, zdołało zachować specyficzny, nieco prowincjonalny koloryt. Sporo tu rodzinnych restauracji i agencji turystycznych oferujących drogie wycieczki, brak jednak niemal zupełnie informacji na temat Kaunos, choć to powinna być największa, obok żółwi, lokalna atrakcja. Dziesiątki udręczonych turystów spędzają całe dnie w autokarach, żeby zobaczyć ruiny w Efezie czy Pamukkale, choć najlepiej zachowany w Karii teatr antyczny mają pod nosem, po drugiej stronie rzeki. Łatwo tam dotrzeć – jeśli się tylko wie jak… Najlepiej zapytać urzędnika na poczcie. To najbardziej pomocna instytucja w Turcji. Przy okazji można wymienić pieniądze po dobrym kursie. Przewozem przez rzekę zajmuje się dość oryginalna firma. Panie wiosłują, panowie siedzą na brzegu i pobierają po pięć tureckich lirów od osoby za przeprawę. Małe łódeczki z powodzeniem zaspokajają niewielki popyt. Druga, równie swojska firma, w postaci traktora z elegancką przyczepą , trudni się dowozem turystów z przystani na miejsce wykopalisk.
Teatr Kaunos , podobnie jak sławny Teatr Dionizosa w Atenach, wzniesiono poniżej akropolu. Kamienna widownia, oparta od południowego wschodu o zbocze wzgórza, zajmuje obszar znacznie większy od półokręgu. Taka architektura była typowa dla teatrów greckich. Witruwiusz w piątej księdze traktatu „O architekturze” wyjaśniał, że w Grecji tylko „aktorzy komediowi i tragediowi” występowali na scenie, wszyscy zaś inni – od chóru po akrobatów – na orchestrze. Tam też powinna być skierowana uwaga publiczności, co właśnie ułatwiać miała widownia zataczająca kąt większy niż sto osiemdziesiąt stopni.
Wiązały się z tym poważne problemy inżynieryjne. Tylko środkowa część widowni mogła spoczywać bezpośrednio na odpowiednio wyprofilowanym zboczu. Boki trzeba było oprzeć na specjalnych konstrukcjach. W Kaunos, żeby zachować kolisty kształt widowni, wzniesiono olbrzymie mury z prostokątnych, wapiennych bloków, wzmocnione przyporami, a przestrzeń pod kamiennymi siedzeniami wypełniono skalnym rumowiskiem. Wysokość muru po stronie północno zachodniej sięga aż piętnaście i pół metra. Nic więc dziwnego, że konstrukcje te nie przetrwały do naszych czasów w całości i częściowo się zawaliły.
Orchestra ma średnicę dwudziestu jeden metrów. Dolna część widowni, składająca się z osiemnastu rzędów, wzniesiona została w połowie drugiego wieku przed Chrystusem. Kolejne piętnaście rzędów dobudowano dwa stulecia później. Całą widownię podzielono klatkami schodowymi na dziewięć klinów. Wszędzie można dostrzec dziury na drewniane maszty, które podtrzymywały płócienne zasłony, żeby chronić publiczność przed słonecznym żarem. Na widowni pomieścić się mogło pięć tysięcy osób. To stosunkowo niewiele, zważywszy, że pojemność teatru w Efezie szacuje się na dwadzieścia tysięcy, a w Milecie – na dziewiętnaście. Kaunos w swoich burzliwych dziejach nigdy jednak nie miał takiej rangi jak Efez.
Najbardziej niezwykłym elementem w architekturze teatru jest usytuowanie świątyni. W ateńskim Teatrze Dionizosa świątynia boga, do którego należał cały obiekt, znajduje się z tyłu budowli scenicznej. Podobnie w innych greckich teatrach. W Kaunos fragmenty fundamentów i murów świątyni z czwartego wieku przed Chrystusem odkryto powyżej widowni. Pokrewne rozwiązanie architektoniczne pojawiły się w teatrach-świątyniach Lacjum i Kampanii dopiero dwieście lat później. Być może właśnie teatr w Kaunos zainspirował italskich twórców, wszak od czasu wstąpienia na tron w Pergamonie króla Attalosa I w roku 241 przed Chrystusem relacje pomiędzy Karią i Rzymem znacznie się nasiliły. Świątynia wieńczyła także widownię Teatru Pompejusza, najsławniejszego teatru starożytnego Rzymu.
Uczeni tureccy pierwszy teatr w Kaunos datują na IV wiek przed Chrystusem, czyli tak jak świątynię Dionizosa. W roku 387/6 przed Chrystusem miasto gruntownie przebudowano, nadając mu charakter typowo grecki. Wzniesiono wówczas wspaniałą świątynię Demeter oraz skalne świątynie-grobowce z jońskimi kolumnami i trójkątnymi zwieńczeniami, które dziś są wizytówką Kaunos. Mógł wtedy stanąć także teatr. Pod sceną odnaleziono fragmenty posągów z czwartego wieku przed Chrystusem. Być może zdobiły fasadę pierwszego teatru. Wszystkie zachowane elementy budowli scenicznej z wapienia, piaskowca i marmuru pochodzą jednak dopiero z pierwszego i drugiego wieku po Chrystusie.
Scena i widownia, rozdzielone szerokimi wejściami, jak w typowym teatrze greckim, stanowiły odrębne struktury architektoniczne. Wejście od strony północno zachodniej zamykała wysoka, drewniana brama. Zachował się kamienny próg, a w murach podtrzymującej widownię zobaczyć wciąż można charakterystyczne wyżłobienia po ramie drzwiowej. W murach zewnętrznych teatru przetrwały także dwa spektakularne tunele z beczkowym sklepieniem i stromymi stopniami prowadzącymi wprost na poziom oddzielający dolną część widowni od górnej, zwany z greckiego diazoma. Jedno z tych wejść, zapewne główne, jest wciąż czynne.
Z przodu budowli scenicznej wzniesiono, zgodnie z hellenistycznym zwyczajem, proscaenium, czyli scenę szeroką na dwa i pół metra, a wysoką na dwa metry i czterdzieści centymetrów. Zachowało się szesnaście doryckich kolumn i architraw. Podczas przebudowy teatru elementy te wykorzystano do konstrukcji rzymskiego proscaenium. Tam, na drewnianej podłodze, występowali artyści. Inskrypcje zachowane na kamiennych tablicach wychwalają lokalnych sponsorów za finansowanie publicznych uroczystości w teatrze. Z czasów Trajana przetrwały napisy informujące o rocznych wypłatach dla aktorów i artystek. W teatrze oprócz komedii, i być może tragedii, wystawiano spektakle muzyczne i odbywano publiczne zgromadzenia.
Budowla sceniczna (trzydzieści osiem i pół metra długości, dziesięć metrów i czterdzieści centymetrów szerokości) miała dwa piętra. Na dolnym poziomie znajdowało się podłużne pomieszczenie, równoległe do sceny. Wiodło tam pięcioro drzwi. Na pierwszym piętrze mieściły się pokoje o beczkowatym sklepieniu. Artyści przechowywali tam zapewne kostiumy, rekwizyty i instrumenty. Z pomieszczeń tych wychodziło się wprost na scenę. Cała budowla była zdecydowanie niższa od widowni, nie przesłaniała więc publiczności zachwycającego widoku gór i morza.
Teatr i świątynia Dionizosa nie są wciąż całkowicie odkopane, choć intensywne prace archeologiczne prowadzi się w Kaunos już od roku 1966. Tureccy uczeni borykają się jednak z poważnymi problemami finansowymi – od nadmiaru dóbr. Mało jest krain, których ziemie kryją aż tyle skarbów, co Turcja. Przy kasie w Kaunos stoi olbrzymia tablica z wielojęzycznymi podziękowaniami dla…więźniów. Bez ich pomocy uczeni nie byliby w stanie usprzątać terenu po zakończeniu sezonu archeologicznego i skatalogować wykopanych zabytków.
Teatr w Kaunos, jeden z najlepiej zachowanych teatrów nie tylko w Anatolii, wciąż ukrywa wiele niespodzianek! Pod koniec lipca tego roku tureccy archeolodzy ogłosili rewelacyjne odkrycie najstarszej na świecie „sceny obrotowej ”. Właśnie w Kaunos. Ściśle mówiąc idzie raczej o ruchomą scenografię, czyli períaktoi. Wedle Witruwiusza były to obracające się graniastosłupy o podstawie trójkąta. Każda z trzech ścian przedstawiała inne dekoracje. Obracano je w kierunku widowni zależnie od tematu przedstawienia. W Kaunos konstrukcja miała wysokość dwóch metrów. Na ślady takiego mechanizmu natknięto się wcześniej jedynie w Lyonie, w budowli z epoki Hadriana. Dwudziestego piątego sierpnia tego roku uczeni zademonstrowali działanie obrotowego mechanizmu podczas zorganizowanych w teatrze uroczystych obchodów sto dwudziestej piątej rocznicy urodzin Mustafy Kumala Atatürka, twórcy nowoczesnego państwa tureckiego. Teatr ożył i, jak w antyku, był miejscem ważnej ceremonii państwowej.
Może prace archeologów powinna dofinansować Unia Europejska – wszak to właśnie w Turcji przetrwała znaczna część europejskiego dziedzictwa. Kaunijczycy z opisów Herodota wydają się dziwnie znajomi, a nawet współcześni.
[“Teatr” 2, 2007, s. 71-73]